Jak możemy wydostać się z Samsary, uwolnić się od cierpienia?
My naprawdę jesteśmy szczęściarzami, mamy dobrą sytuację. Możemy pomagać sobie nawzajem, wspierać siebie, przyjść tutaj swobodnie i nic nas nie powstrzymuje z wyjątkiem naszego “Ja, mnie, moje”. Za każdym razem kiedy wybieracie się na odosobnienie, albo macie zrobić pokłony albo siedzieć, taki malutki głosik odzywa się z tyłu głowy: “…chwileczkę…zrobię to później…najpierw muszę pozmywać naczynia…zadzwonić do kogoś…albo zrobić to czy tamto”. W pewnym sensie jest to dobra sytuacja ponieważ zła sytuacja jest dobrą sytuacją i odwrotnie dobra sytuacja jest złą sytuacją. Najważniejszą rzeczą jest to, że chcesz praktykować. Co to jest praktyka?
Czasami myślimy: “och, dobrze, będę robił tysiąc pokłonów, siedział 5 godzin dziennie i wtedy coś osiągnę”. To nie jest tak. Jeśli twój kierunek nie jest jasny, możesz robić milion pokłonów i siedzieć cały dzień i całą noc ale nic się nie wydarzy, prawdopodobnie nogi będą cię bardzo bolały i w krótkim czasie zrezygnujesz. “Nogi mnie bolą, całe ciało mnie boli i nic nie osiągnąłem!” Więc jeśli masz jasny kierunek, twoja praktyka będzie trwała przez cały czas, 24 godziny na dobę. Jedyne pytanie to, czego chcę? Dlaczego praktykuję? Żeby dostać co? To jest powód dla którego praktykujemy. Chcemy czegoś, chcemy coś dostać, ale oświecenie oznacza wszystko stracić, nie dostać niczego. Nie dostaniesz nic, wszystko stracisz. Musisz być na to przygotowany. Musisz być naprawdę gotowy, żeby utracić wszystko, stracić wszystkie iluzje, iluzje na temat siebie. To nie jest łatwe. Nie lubimy tego. Chcemy zatrzymać chociaż troszkę złudzeń, zachować przynajmniej coś, jakąś małą rzecz, której możemy się uczepić, żeby czuć się bezpiecznie.
Znam wielu uczniów, którzy mają idealną sytuację. Mogą praktykować ile tylko chcą. Nie tak dawno mieliśmy spotkanie Nauczycieli Dharmy w Warszawie. Nauczyciel Dharmy to ktoś, kto praktykuje już jakiś czas, 4, 5 lat. To jest dobry test, ponieważ na początku masz inspirację i motywację, chcesz coś osiągnąć i po kilku latach praktyki możesz zostać Nauczycielem Dharmy. Więc już masz pewien status, zakładasz długą szatę i słyszałeś już wiele Mów Dharmy, więc znasz nauczanie bardzo dobrze – “Idź tylko prosto! Tylko rób to!” To jest bardzo niebezpieczny moment ponieważ zaczynasz sobie myśleć, “Och, nie ma problemu. Zen jest bardzo prosty. Już coś osiągnąłem” Sądzimy, że już niewiele więcej jest do osiągnięcia – “może jeśli będę naprawdę zdesperowany mogę zostać Ji Do Poep Sa Nimem.” Ale to dużo pracy, więc większość ludzi myśli: “Och, może później. Najpierw zajmę się swoim życiem, ożenię się, będę miał dzieci, kupię dom, samochód a potem pomyślę o tym.” Ale wracając do tego spotkania, ludzie mają dużo wiary w praktykę, motywację aby osiągnąć oświecenie i stać się Buddą. Świetny pomysł. Wszyscy tego chcą, ale jak to zrobić? Potrzebujesz dyscypliny, a dyscyplinę wielu starszych uczniów traci. Dyscyplina znaczy wstać codziennie rano bez względu na to jaka jest twoja sytuacja, twoje warunki – ty wstajesz. Tak jest ponieważ twoja sytuacja, warunki i pytanie przychodzą i odchodzą, nieustannie się zmieniają. Czasami twoje życie płynie gładko – żadnych problemów. Wpadasz w ten leniwy stan umysłu – “zrobię to jutro…jutro rano wstanę i zrobię praktykę…żaden problem…teraz odpocznę.” Ale życie jest bardzo krótkie – dzień, noc, dzień, noc – koniec. Być może wstaniesz ponieważ cierpienie zapuka do twoich drzwi i pomyślisz: “muszę zrobić pokłony!”
Ostatniej niedzieli wszyscy przyszli i mieliśmy Ceremonię dnia Oświecenia Buddy. Te Ceremonie są wspaniałe ponieważ przychodzi wielu starszych uczniów. Teraz wiem dlaczego mamy te ceremonie! Na odosobnieniu przed Ceremonią, uczeń zapytał mnie, wcześniej nigdy nie zadawał pytań, nie mówił o sobie nic, ale tym razem powiedział: “Przyszedłem na odosobnienie po raz ostatni. Zen nie jest dla mnie. Praktykuję przez sześć lat i nic się nie wydarzyło.” Wtedy zapytałam go: “Kiedy ostatni raz byłeś na odosobnieniu?” Pomyślał przez chwilę i powiedział: “Trzy albo cztery lata temu.”, “A jaka jest twoja codzienna praktyka?”, “No więc, czasami wstaję rano, robię 108 pokłonów i siedzę przez 15 minut, ale nie mogę robić tego codziennie, tylko czasami.”, “Więc czego oczekujesz? Masz tylko to, co sam zrobiłeś, to nie jest zbyt wiele, ponieważ niewiele robisz.”
Tylko spróbuj trzech prostych rzeczy w swoim życiu: wskazania, medytację i kong-an. Medytacja jest jak wiatr, im więcej praktykujesz tym mocniej wieje wiatr, szybko oczyszcza niebo z chmur. Bez medytacji nie ma wiatru i wtedy jest szaro tak jak dzisiaj. Praktyka konganów rozwija mądrość. Tylko siedzenie, to nie jest Zen, tylko dobre poczucie dla samego siebie. Może po trzech dniach nie czujesz tego ale jeśli siedzisz na odosobnieniu przez tydzień lub dłużej jest taki moment, kiedy twój umysł uspakaja się i jest jak spokojne morze, spokojny i cichy, najwspanialsze doświadczenie w życiu. W sutrach jest powiedziane, że ta stałość jest błogością. Ale nie możesz się tu zatrzymać. Jeśli jesteś uczniem Zen musisz chodzić na rozmowy osobiste i czasami zrobić z siebie głupca. To jest ścieżka mądrości, nie chcemy przez to przechodzić ponieważ nikt nie lubi czuć się głupi albo mieć takie poczucie jak by się oblało egzamin. Dla wielu z nas powracają wspomnienia ze szkoły, złe stopnie, niewygodne uczucie, kolejna zła ocena… pamiętam jak zrobiłam z siebie głupka wiele razy i czułam się okropnie! Raz na rozmowie z DSSnimem odpowiedziałam demonstrując coś strasznie głupio, a on tylko popatrzył na mnie nie kryjąc zdziwienia, powiedział, “What is this?’ (Co to jest?) DSSnim jest wielkim Mistrzem Zen i przeżywałam okropny stres. Nauczył mnie nie traktować siebie zbyt serio: “OK, jestem głupia, I co z tego? On nie zawsze był taki mądry.” Oczywiście praktyka konganów ma wiele funkcji, czasami, szczególnie kiedy praktykujemy sami w domu, mamy wrażenie, że już coś rozumiemy. Przychodzimy na rozmowę, dostajemy pytanie… “nie wiem”. Aha, więcej praktyki, więcej nie-wiem, złudzenia pryskają. Inny przykład, pewien uczeń znał odpowiedź na swój kongan od ponad sześciu miesięcy, ale nie mógł wstać z poduszki i zademonstrować. Wciąż coś trzymał. Na ostatnim 7-dniowym YMJJ udało się i byliśmy oboje bardzo szczęśliwi. To było wspaniałe doświadczenie. DSSNim uczy, że musimy stać się dobrymi aktorami. Ten cały świat jest jak pokój rozmów osobistych i jeśli nauczymy się czegoś z tej intymnej relacji nauczyciel-uczeń, to będziemy mogli użyć tego w naszym codziennym życiu. Pamiętam jak przez długi czas nie mogłam przejść żadnego konganu i myślałam sobie: “kogo obchodzą te stare historie starożytnych Mistrzów Zen? Nie mają nic wspólnego z moim życiem.” Nie powiedziałam o tym DSSNimowi, ale wkrótce usłyszałam od niego: “Jeśli masz problem z konganem to znaczy, że masz problem ze swoim życiem.” Każdy kongan jest jak mała brama, którą otwierasz, jedna po drugiej. Jest emocjonalna brama, brama niepewności, brama postrzegania, brama lęku, brama gniewu i wiele innych. Sytuacje w naszym życiu nie są takie same jak w konganach, nie codziennie wisisz na drzewie [ śmiech ], może czasami. Istotne jest, że otwierasz tą bramę i to pracuje w twoim życiu.
Jeśli kongany są jak otwieranie bram, czy coś pozostaje otwarte, czy otwiera się nagle?
Wygląda na to, że ten proces otwierania jest nieskończony? Mam tylko 22 letnie doświadczenie i im dłużej praktykuję, tym więcej widzę bram do otwarcia i to jest fascynujące.
Czy tempo jest zawsze takie samo?
Tempo jest interesujące, ponieważ przez jakiś czas masz wrażenie, że rozwijasz się bardzo szybko. Pamiętam szczególnie jedno odosobnienie, na którym ruszyłam mocno do przodu ale potem przez długi czas miałam uczucie, że kręcę się w kółko. Więc z tempem jest dziwnie ale to tylko nasze uczucie. W rzeczywistości nigdy się nie cofasz, zawsze rozwijasz się i wzrastasz, jeśli utrzymujesz praktykę. Jeżeli masz duże oczekiwania, będziesz ciągle sprawdzał swoją praktykę, czekał, żeby coś się wydarzyło, coś niezwykłego, jakieś światło, jakiś cud i wtedy możesz pomyśleć: “o tak, jestem już blisko, jestem blisko oświecenia!”
Jest taka historia o oczekiwaniach, która mnie bardzo pomogła. W naszej tradycji Zen jest wspaniały duet Mistrz-uczeń: Nam Czan I JoJu. JoJu miał wtedy sześćdziesiąt lat, już praktykował przez czterdzieści lat bardzo szczerze z pytaniem, o które nieustannie pytał Nam Chana: “Mistrzu, co to jest prawdziwa droga?” To jest tak samo jak pytać siebie, o co chodzi w tym życiu? To było dla niego bardzo ważne pytanie. Podczas ostatniego Kyol Che w Falenicy starszy uczeń zapytał mnie: “Znamy się już tak długo, powiedz mi o co chodzi, co to za sekret?” Często myślimy, że jest jakieś ukryte znaczenie, kiedy nauczyciel mówi: “Niebo jest niebieskie.” Nam Chan odpowiedział: “Codzienne życie, nic specjalnego.” Zmywanie. naczyń jest Prawdziwą Drogą, picie piwa z przyjaciółmi jest Prawdziwą Drogą. Codzienne życie jest Prawdziwą Drogą. Ale JoJu wciąż nie mógł w to uwierzyć więc pytał dalej: “Czy mam to utrzymywać, czy nie?” Nam Czan powiedział: “Jeśli próbujesz utrzymywać, to już jest wielki błąd.”, “Ale jeśli nie będę utrzymywał” JoJu wciąż próbował “jak mogę zrozumieć?”. Wciął miał silny nawyk, chciał zrozumieć o co chodzi, wszyscy popełniamy ten błąd, pragniemy zrozumieć, myśleniem. Więc ostatnim “uderzeniem” Nam Chana było: “Jeśli chcesz zrozumieć…rozumienie jest złudzeniem, nie rozumienie jest ślepotą. Jeśli naprawdę chcesz zrozumieć Prawdziwą Drogę, jest przed myśleniem, czysta, jasna, nieskończona. Dlaczego więc stwarzasz dobro I zło?” Słysząc to umysł JoJu kompletnie się otworzył, osiągnął wielkie Oświecenie.
W tej historii jest wspaniałe nauczanie. Kiedy po raz pierwszy usłyszałam ją pomyślałam: “JoJu praktykował przez czterdzieści lat, nie brzmi zbyt dobrze, czterdzieści lat!” Wszyscy mamy takie wyobrażenie na początku, że będziemy mocno praktykować, wkrótce skończymy i powrócimy do swoich codziennych przyjemności. Czterdzieści lat praktyki JoJu, dało mi dobrą perspektywę, właściwe spojrzenie na to co robię. Nam Chan powiedział, że codzienny umysł jest Prawdziwą Drogą, to także bardzo dobre, ponieważ większość z nas chce czegoś specjalnego, cudu. To jest cud, praktyka. Transformacja. To jest prawdziwy cud, także obserwowanie jak ludzie się rozwijają. To nie dzieje się nagle, “och, mogę latać po Sali Dharmy”, nie o to chodzi.
Więc powróćmy do prawdziwego cudu i kontynuujmy te okropne rozmowy konganowe. Dziękuję